expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>
Kursor stworzono na profilki.pl

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 5

Wyszłam z pokoju razem z Fifi i razem z innymi trybutami zostałam odprowadzona na stację. Czekali już tam mieszkańcy dystryktu i kamerzyści którzy filmowali nasze ostatnie chwile przed przybyciem do Kapitolu.
- A oto nasz pociąg! Nieprawdaż że cudowny?- Piszczy Fifi dzięki czemu przerywa krępującą ciszę panująca między trybutami.
- Zgadzam się jet wspaniały.- Odpowiada Alex, a jego piękny kojący głos rozbrzmiewa w mojej głowie. Mała Hanna przygląda się pociągowi w niemym zachwycie tak samo jak Collin.
- Wejdźcie do środka i zobaczcie, że tam jest jeszcze cudowniejszy.- Wchodzę tam jako pierwsza, ma racje. Ten pociąg w niczym nie przypomina tego którym podróżowałam na zakupy do Kapitolu razem z Raven. Jest to wielkie pomieszczenie przypominające mieszkanie. Nic tu nie przypomina szarego pociągu pierwszej klasy dla mieszkańców dystryktu. Po oczach bije mnie złoto i srebro oraz wiele innych drogich rzeczy.
-Wim robi wrażenie. Na pewno jest większy od mieszkań większości z was. Teraz zaprowadzę was do waszych wagonów, abyście mogli się odświeżyć przed kolacją. Chodźcie za mną. Idziemy za Fifi jak owce za swym pasterzem. Nagle zatrzymujemy się i słyszę opiekunkę.
- Proszę to jest twój pokój Mia, w szafie powinnaś mieć parę ubrań. Kiedy skończysz przyjdź do wagonu  salonowego. Idziemy dalej.- Poszli i zostałam sama w ogromnym przedziale. Idę do łazienki zrzucam z siebie ubranie i biorę prysznic. W szafie znajduję czarne rurki i białą koszulkę, zakładam to na siebie. Następnie podnoszę z ziemi sukienkę od rodziców, odpinam od niej broszkę z kosogłosem, zabieram nożyczki które leżą w szufladce i zaczynam ciąć ją na drobne kawałeczki. Kiedy kończę wrzucam ją do kosza. To zachowanie sprawia mi ulgę. Jeżeli oni mnie nie chcą mnie to ja nie chce żadnej rzeczy która się z nimi kojarzy. Idę do przedziału salonowego gdzie siedzi tylko Alex. Wygląda naprawdę pięknie w błękitnej koszuli i dżinsach. Co do przedziału jest to duże pomieszczenie w kolorze granatowym  z telewizorem, stołami do kawy i wygodnymi fotelami i sofami obitymi aksamitem.
- Cześć.- Mówię i siadam obok niego.- Jestem Mia.
-Alex.-Mówi krótko i nawet na mnie nie patrzy.- Mamy być razem w parze , Fifi mi powiedziała.- Mówi i po raz pierwszy przygląda mi się. To dobrze myślę. Para na igrzyskach to dziewczyna i chłopak, którzy są razem w rydwanach idą razem na bal trybuta i ogólnie mają trzymać się razem.
-Dobrze.- Odpowiadam krótko i patrzę w jego oczy, są takie piękne. Nagle on przerywa krępująca ciszę.
- Dziękuję za tamtą mąkę. -Mówi, a w mojej głowie widzę wspomnienie sprzed 4 lat. Właśnie w tym czasie matka Alexa straciła pracę, bo załamała się nerwowo, po śmierci swojego męża. Widziałam o ich trudnej sytuacji i kiedy zobaczyłam jak grzebie po koszach obok piekarni moich byłych rodziców, wystawiłam na dwór worek mąki i inne rzeczy potrzebne do wyrobu chleba. Kiedy je wystawiłam weszłam do środka i patrzałam przez okno jak zabiera z niedowierzaniem rzeczy. Kiedy szłam wieczorem na spacer do lasu, przechodząc  obok jego domu czułam obłędny zapach świeżego chleba. Kiedy weszłam do piekarni tydzień później zobaczyłam Alexa jako nowego piekarza. Nagle wracam do rzeczywistości.
- Nie musisz dziękować.- Mówię i uśmiecham się do niego, odwzajemnia go. Kiedy myślałam, że uśmiech Toma jest najcudowniejszym uśmiechem myliłam się. Uśmiech Alexa był jak woda w upalne dni, jak chleb dla głodnego, jak piękne słońce lub księżyc.
- Masz jakieś hobby?- Pyta się mnie i wyjaśnia.- Jeżeli mamy być partnerami musimy się zaprzyjaźnić.
-Lubię polować , strzelam z łuku i rzucam nożami.
- Ja lubię malować i piec. Lecz najbardziej malować, dzięki temu mogę wyrazić siebie i swoje potrzeby, stworzyć mój świat. Lubisz polować? Na serio , zawsze myślałem, że córka burmistrza jest inna.
-Po pierwsze jestem taka jak jestem, a po drugie już nie jetem córką burmistrza, wyrzekli się mnie- Nie wiem po co mu to mówię, może po prostu mam nagłą potrzebę zwierzenia się komuś, ale po prostu musiałam to powiedzieć. Patrzę w jego oczy widzę w nich współczucie, po chwili odzywa się.
- To nie twoja wina, że wylosowali Raven, a ty chciałaś ją chronić, nie powinni tego robić.- Mówi, a ja czuję się lepiej, że ktoś pocieszył mnie z tego powodu. - Chyba musimy iść już na kolację, Fifi kazała, być w jadalni o 20.00, a jest 19.58, musimy się pospieszyć.- Wstajemy i ruszamy w stronę wagonu jadalnego, gdzie Fifi i inni trybuci czekają na nas.

1 komentarz:

  1. Witam cię bardzo serdecznie,blog jest przecudowny ;3
    Również z miłą chęcią zapraszam cię na swojego ;3
    http://igrzyskasmiercialways.blogspot.com/
    Zapraszam do czytania i komentowania
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń