-Witam, witam, witam. Pomyślnych igrzysk, a los niech wam sprzyja! Dzisiaj poznacie osoby które będą miały zaszczyt reprezentować dystrykt dwunasty. W tym wielkim dla nas wydarzeniu jakim są igrzyska!- Ta kobieta co roku strasznie działa mi na nerwy mówiąc o igrzyskach ,,Wielkie wydarzenie". Czasami sobie myślę czy byłoby dla niej nadal takim wielkim wydarzeniem gdyby to ona brała w nim udział. Nie dość, że doprowadza mnie do szału swoim piskliwym głosem i dziwnymi mowami o wspaniłości igrzysk, to jeszcze ten dziwny ubiór. W tym roku ma na sobie dziwną krwistoczerwoną sukienkę wyglądającą jak piłka, kozaki (chociaż jest upalnie) na ogromnych obcasach i perułkę o takiej samej barwie jak sukienka która układa się w dziwny wysoki kok. Nie wspomnę już o dziwacznej biżuterii. Co roku ubiera się coraz gorzej, nigdy nie wystąpiła bez perułki więc nie mogę powiedzieć czy ma włosy.
-Teraz pan burmistrz wygłosi traktat zdrady i przypomni cudowną idee igrzysk.- Fifi odsówa się od mikrofonu. W tej chwili mój ojciec podchodzi so mikrofonu i wygłasza to samo przemówienie co w zeszłym roku i nie tylko. Znudzona szukam wzrokiem Toma. Stoi praktycznie przy samej scenie, z swoim młodszym bratem Codim. Obdarowuję Toma uśmiechem. Odpowiada tym samym. Przez chwilę naśladuje mojego ojca, a następnie znowu się uśmiecha. Tata nareszcie skończył, a Fifi podskakuje z radości, że cała widownia należy teraz znowu do niej.
-Dziękujemy panie burmistrzu za pouczające przemówienie, teraz kochani zobaczycie film który prezydent Evil przysłała dla was z kapitolu. -Jakaś nowość, Evil jeszcze nigdy się tak nie postarała, cóż dam szansę Fifi i obejrzę ten film. Oglądam go lecz bije od niego samą propagandą. Pokazują kawałki drugiej rebeli, mieszkańców kapitolu bez dachu nad głową i dystrykt dwunasty przed odbudową. Później głos należący bez wątpienia do Evil mówi, że po rebeli był pokój, ale nie na długo i dlatego, aby załagodzić to wszystko igrzyska zostały przywrócone. Film kończy się w momencie kiedy Evil mówi Panem dziś, Panem jutro, Panem zawsze i koniec. Fifi poprawia perułkę i sukienkę, podchodzi ponownie do mikrofonu i znowu zaczyna piszczeć.
-No kochani i takim oto sposobem dotarliśmy do tej wielkiej, wielkiej chwili kiedy to wylosuję dwie młode kobiety i dwuch młodych mężczyzn, którzy stoczą walkę na arenie z innymi trybutami. Więc jak co roku panie mają pierwszeństwo.-Fifi podchodzi do szklanej kuli bierze dwie karteczki, jedną z wierzchu, a drugą z samego dna naczynia. Podchodzi ze znanym jej entuzjazmem do mikrofonu i otwiera pierwszą karteczkę.
-Hanna Gold.- No i co się tak martwiłam nie padło, ani na mnie, ani na Raven. Patrzę na moją siostrę. Kręci głową na znak, żebym nie cieszyłam się za wczasu. Koło panny Moll stoi już mała dziewczynka o brzoskwiniowej cerze, czarnych oczach i czekoladowych włosach, na jej twarzy widać smutek, wie , że nikt się za nią nie zgłosi. Gdybym nie obiecałam Tomowi... Ale nie mam czasu na przemyślenia, bowiem Fifi zaczyna odczytywać kolejne nazwisko z kartki.
-Kolejną odważną kobietą jest Raven Mellark. - W jednej chwili cały mój świat się wali. Nie to nie prawda Mia zaraz się obudzisz, to tylko sen, a raczej koszmar. Niestety to rzeczywistość. Moje najgorsze obawy spełniają się. Zaraz się obudzę, nie nie obudzisz się kretynko,musisz coś zrobić, to miałbyć jej ostatni rok, ostatni. Myśl Mia myśl. Już wiem. Idę do mikrofonu odpycham Raven, staję koło Fifi i mówię.
-Chcę być trybutem. Chcę mieć ten zaszczyt reprezentowania dystryktu dwunastego w 49 igrzyskach głodowych.- Sama nie wierzę w to co właśnie zrobiłam. Patrzę na Toma jest smutny i oszołomiony. Potem zwracam wzrok na Raven, ona płacze, kiedy patrzę na rodziców widzę tylko i wyłącznie powagę i coś w rodzaju, niech pomyślę... Ulgi? Tak na ich twarzach maluje się ulga, po prostu nie chcę w to wierzyć, nie. Własni rodzice zamiast płakać odczuwają ulgę, że uchroniłam Raven przed śmiercią, po prostu chcę płakać. Ukryć się gdzieś i płakać. Ale na to nie ma czasu, bo Fifi oprzytomniała i zwraca się do mnie.
-Jak się nazywasz kochanie?- Uczucie które wypełniało mnie przez chwilę opuszcza mnie, kiedy ta kobieta palneła taką głupotę. Przecierz wie, jak mam na nazwisko!
-Nazywam się Mia Mellark, a Raven to moja siostra.-Mówię żeby się odczepiła, ale Fifi odpowiada kolejnym jeszcze głupszym pytaniem.
-Chcerz sama zgarnąć tę chwałę i pieniądze dla siebie co ?-Ta kobieta mnie załamuje, ale co odpowiedzieć. Nic. Kiwam tylko głową. Fifi to wystarcza podchodzi do kolejnej wazy wujmuje dwie karteczki wyczytuje Collina Pol i ...
-Alex Hall.-Najwidoczniej los mi dzisiaj nie sprzyja. Na scenę wchodzi wysoki blondyn o cudnych rysach twarzy i przepięknych zielonych oczach. Alex to moja miłość zakochałam się w nim jakieś dziesięć lat temu i do tej pory ten stan się utrzymuje. Pamiętam jak by to było dzisiaj stoję w klasie i recytuję moje opowiadanie o dzielnej niepoddającej się nigdy bohaterce i coś przykóło moją uwagę, wysoki, chudy chłopiec który jako jedyn słuchał mojego opowiadania. Lecz to nic on napisał wierszyk tak piękny, że to właśnie wtedy dzięki wierszom zakochałam się w nim. Codziennie go obserwowałam i pomimo tego, że zwykle nie mam kłopotów z nawiązaniem z kimś kontaktów, to przez te wszystkie lata nie miałam odwagi porozmawiać z nim. Teraz doszukuję się w tym kropli szczęścia poznam go. Co do Collina to piegowaty rudzielec który ma piętnaście lat i jest chyba najweselszym człowoekiem na świecie, ale teraz już się nie uśmiecha.
-Podajcie sobie ręce.- Mówi Fifi. Podaję rękę najpierw małej Hannie, potem Collinowi, a następnie Alexowi. Patrzy mi w oczy. Jest to takie spojrzenie jakby przypominał sobie coś odległego.
Po chwili puścił moją dłoń, a ja zastanawiam się o czym tak myślał, słyszę głos Fifi.
-Więc oto nasi trybuci. Pomyślnych igrzysk, a los niech wam sprzyja. -Rozbrzmiewa hymn, a kiedy brzmią ostatnie jego dźwięki strażnicy pokoju zaprowadzają na do pałacu sprawiedliwości gdzie pożegnamy się z rodziną i przyjaciółmi.
Hej, jestem nową czytelniczką :)
OdpowiedzUsuńPiszesz dobrze i na pewno zostanę tu ba dłużej ;) Tylko, moim zdaniem za bardzo wzorujesz się na książce Susanne Collins.
Po prostu można wręcz zgadnąć wszystko co się stanie. Jednak sam pomysł o drugich igrzyskach jest świetny. Sama jednak wiem, że trudno wymyślić zupełnie nowego.
Czekam na next
Pozdrawiam i życzę weny :)
PS kiedy kolejny rozdział?
Ps2 Może wpadniesz do mnie? Mam bloga o 37 igrzyskach. Myślę, że piszę podobnie do ciebie tylko nie wzoruję się na książce.
http://37igrzyskasmierci.blox.pl