expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>
Kursor stworzono na profilki.pl

czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 9


Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego w 2016 roku!!!


- Mia wstawaj za godzinkę będziemy w Kapitolu!- Fifi wali w drzwi.
- Okey. Już będę iść na śniadanie.
- Tylko się pospiesz.
- Tak wiem.- Słyszę jak się oddala. Ogóle  nie pamiętam jak znalazłam się w moim pokoju. Za to sny pamiętam idealnie. Śniło mi się, że jestem już na arenie. Był to las z dużym zbiornikiem wodnym  i dużą ilością małych polanek. Był to górski las, więc była to bardzo duża arena. Pamiętam, że kiedy schwyciłam spod rogu łuk zaczęłam biec. Biegłam godzinami nie mogłam się zatrzymać. Kiedy nagle poczułam, że coś rusza się w zaroślach. Zatrzymałam się, nałożyłam strzałę na cięciwę i wypuściłam ją. Podeszłam do krzaków i zobaczyłam ciało dziewczynki z jedenastki. Krzyknęłam na cale gardło widząc co zrobiłam. Spojrzałam na moje ręce i zobaczyłam, że są całe ubrudzone krwią. Podbiegłam do pobliskiego strumyka, zaczęłam je myć. Niestety to nic nie dawało, ręce i tak nadal były krwistoczerwone. 
- Od  tego nie uciekniesz Mio Katniss Mellark. Twoje ręce zawsze będą ubrudzone krwią niewinnych.- Obok mnie stałam dziewczyna z jedynki Diamond. Patrzyła na mnie zimnym wzrokiem, jej ręce również były umorusane krwią. - Nie da się umyć rąk od tak okropnej zbrodni jak zabójstwo. 
- Ja nie zrobiłam tego umyślnie, powiedz mi jak je odmyć, proszę. 
- To nic nie da Mia, niektórzy zwycięscy próbują zrobić to od lat, ale nie mogą tego zrobić, a zresztą spójrz na jezioro. - Diamond wskazuje ruchem głowy jezioro spoglądam na nie. Jest to jezioro krwi. Nagle tracę równowagę i wpadam do niego. Próbuję się ratować. Lecz nie mogę pływać, ani krzyczeć. Zachłystuję się krwią. Nie mogę oddychać, dławię się, kasłam krwią, oczy zalewa mi krew, uszy także, wszędzie jest krew. 
Najgorsze było to, że nie mogłam się z niego obudzić puki Fifi nie zaczęła dobijać się do mojego pokoju. Podchodzę do szafy. Wybieram czarne rurki i białą koszulkę z nadrukiem symbolu Kapitolu. Włosy zaplatam w dwa kłosy. Idę do wagonu jadalnego. W środku siedzą już wszyscy oprócz Glossa. Wykorzystuję ta okazję i robię mu drinka. Witam się ze wszystkimi i stawiam drinka obok nakrycia Glossa. Mentor wchodzi do wagonu, zauważa drinka i się uśmiecha.
- Panie Hedly chciałam pana przeprosić za tamto z nożem. - Upija łyk drinka, uśmiecha się i mówi.
- Chciałem sprawdzić wczoraj czy jesteś porywcza, co okazało się wielkim błędem, bo umiesz rzucać nożem, lepiej niż niejeden zawodowiec. Dzięki za drinka słońce bardzo dobry- patrzy na mnie widzi, że się zdenerwowałam - oj przepraszam, dzięki Mia.
- Nie ma za co. - Odpowiadam i zaczynam jeść bekon z jajkiem sadzonym. Wszyscy trybuci oprócz mnie zjadają trzy porcje. Teraz widzę, że pomimo tego, że dwunastka nie jest najbiedniejszy dystryktem w Panem to i tak głód jest powszechny.
- Za dziesięć minut będziemy w Kapitolu. - Oznajmia Fifi.
- Do której z Mią byliście w przedziale kinowym? - Pyta Gloss Aleksa.
- Chyba do północy. Mia była tak zmęczona, że kiedy tylko skończył się dystrykt jedenasty zasnęła na kanapie, więc zaniosłem ją do jej pokoju.- Czyli już wiem co się stało po tym jak usnęłam śpiewając kołysankę i jak znalazłam się w moim pokoju. Na szczęście Aleks nic nie wspomina o śpiewie. Nie chciałabym śpiewać podczas wywiadu, a znając życie Gloss kazał by mi to zrobić, gdyby się dowiedział o tym.
- Dowiedzieliście się o nich czegoś ciekawego?
- Trzeba uważać na jedynkę, głównie na dziewczynę imieniem Diamond, w dwójce chłopacy i dziewczyna Lara, w czwórce mogą stwarzać zagrożenie ze względu na Michaela Logana ich mentora, brunetka z piątki sprawia wrażenie inteligentnej, szatynka z siódemki, chłopak z ósemki, a reszta to dość łatwe cele na pierwszy rzut oka.- Mówię - Chociaż będę musiała poobserwować ich na szkoleniu.
- Przezorny zawsze ubezpieczony, o widzę już Kapitol musimy już iść do wyjścia. - Mówi Gloss, a my wszyscy wstajemy i kierujemy się za Fifi. Jesteśmy już na stacji w ośrodku szkoleniowym. Kiedy tylko wychodzimy z pociągu ktoś łapie mnie za ramię i ciągnie na lewo.
- Miłej zabawy z twoją ekipą przygotowawczą Mia!!! - Wrzeszczy Fifi z daleka, a ja zostaję wprowadzona do jakiegoś pomieszczenia, zostają ściągnięte ze mnie wszystkie ubrania, broszka zostaje włożona d małego pudełeczka i już czuję na sobie dotyk wody.
- Jestem Fenna. - Mówi wysoka kobieta o niebieskim zabarwieniu skóry i żółtych włosach.- To Fiona.- wskazuje ruchem głowy na swoja koleżankę, niską, pulchną o zielonym ubarwieniu i rudych włosach.- A to jest Hele.- Przedstawia mężczyznę o tatuażach zamiast brwi i tęczowym irokezie.- Jesteśmy twoją ekipą i pomożemy ci wyglądać najlepiej ze wszystkich trybutów.
- Super. -Mówię i szykuję się na ból związany z depilacją, która ma niebawem nastąpić.

środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 8

Dziękuję za kolejne miłe komentarze dotyczące bloga.                                                                        Pamiętajcie komentarz = motywacja :-).                                                                                              Dedykuję ten rozdział wszystkim którzy to czytają i zapraszam do komentowania.

Mia Katniss Mellark

- Już jesteś Mia, chodź siadaj, poprosiłem jeszcze o koce i pianki. - Siadam i patrzę jak Aleks włącza jakiś program. - Masz notatnik?
- Tak, nie zapomniałam o nim . Oglądamy cały przegląd dożynek czy tylko skróty?
- Cały przegląd, dzięki niemu zobaczymy reakcje dzieciaków, czy się zgłosiły, wiek, wygląd. Dzięki temu będziemy mogli skupić się na potencjalnym zagrożeniu. 
- Tylko my będziemy to oglądać? - Patrzę na niego przez chwilę, przytakuje. - Myślałam, że Hanna i Collin też będą to oglądać.
- Oglądam to tylko z tobą, bo wiesz skoro jesteśmy w jednej parze, to wydaje mi się, że tylko tobie mogę w miarę zaufać i zawrzeć sojusz.- Patrzy w moje oczy. Nie wiem co myśli, ale wiem, że ja na jego miejscu nie chciałabym zawierać na arenie sojuszu, z dziewczyna którą mentor uznał za niezrównoważoną psychicznie.
- Chcesz zawrzeć sojusz ze mną?
- No tak, wiem, że Hanna długo na arenie nie pociągnie, a Collin zginie już przy rogu, za to ty jesteś dość waleczna, no i jakby to powiedzieć nauczysz mnie przetrwania.
- Być może tak, ale skupmy się już lepiej na nich.- Mówię wskazując głową na telewizor. Właśnie rozpoczyna się program.
Notuję każdego trybuta rozpoczynając od dziewczyna imieniem Diamond Sherr. Jest to średniego wzrostu blondynka o fiołkowych oczach. Włosy ma rozpuszczone opadające na ramiona długimi falami. Widać, że jest bardzo wysportowana i sprawna. Dziewczyna z jej dystryktu nazywa się Star ( te dziwne imiona z jedynki). Star podobnie jak Diamond zgłosiła się sama. wyglądają podobnie tylko z tą różnicą, że Star ma brązowe oczy i jest chyba troszkę niższa od koleżanki. Chłopak imieniem Nathan z dwójki ma czarne oczy i czarne włosy. Jest niższy od Aleksa, ale troszkę lepiej zbudowany. Zgłosił się sam jak zresztą wszyscy zawodowcy. W pamięci zapada mi także dziewczyna z dwójki zwana Lara. Lara ma długie płomiennorude włosy. Jest najniższa z wszystkich zawodowców, ale po wyrazie jej twarzy widać, że jest z nich wszystkich najsprytniejsza. W trójce nie ma nikogo wartego uwagi. Czwórka zapisuję przy każdym z trybutów, najlepszy mentor, częste upominki. Czwórka za mentora ma bowiem samego Michaela Logana. Jest on legendą igrzysk. Wygrał je w wieku 12 lat. Jest zabójczo przystojny(lekki zarys mięśni, wysoki, platynowe włosy i niebieskie oczy), dzięki czemu na arenie wszyscy umierali z głodu ,a tylko on miał zawsze pełny brzuch. Jego bronią był trójząb który zrobił za pomocą długiego kija i trzech noży. Nawet rośli osiemnastolatkowie nie dawali sobie rady z szybszym i sprawniejszym dwunastolatkiem. Kiedy dziewczyna z dwójki bardzo poważnie raniła Logana ten dostał najdroższy lek i do tego jeszcze wykwintną kolację. Do tej pory trudno stwierdzić czy Michael wygrał dzięki urodzie czy sztuce walki. Ja wiem , jedno zwycięzca zawsze jest znany przed igrzyskami, podobnie jest z Michaelem.
Dziewczyna z piątki inteligentna. Trzeba uważać na błękitnooką szatynkę z siódemki. Chłopka z ósemki zbyt  mocno zbudowany. Dziewiątka łatwe cele same trzynastolatki. W dziesiątce dzieciaki to sama skóra i kości, nic nie da się stwierdzić o nich na pierwszy rzut oka. Jedenastka dzieciaki są trochę wychudzone, ale nic po za tym nie widzę. W oczy rzuca się tylko dwunastolatka, którą jakbym gdzieś widziałam. Już nawet wiem gdzie! Podobnie wyglądała Rue dziewczynka z albumu pamiątkowego, który znalazłam na strychu. Zauważam coś dziwnego w jej wyglądzie. Mała nie ma ręki. JAK TE BYDLAKI Z KAPITOLU MOGĄ KAZAĆ BRAĆ UDZIAŁ W IGRZYSKACH DZIECKU BEZ RĘKI!!! To co zobaczyłam, po prostu mną wstrząsnęło do tego stopnia, że połamałam ołówek, a Aleksander patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
-Mia wszystko okey?- Patrzy na mnie pytająco unosząc brew.
- NIE!!! Czy ty widzisz to co ja?
- A co mam widzieć dożynki w jedenastce?
- Nie  o to mi chodzi. Chodzi mi tylko o to, że wylosowali KALEKĄ DWUNASTOLATKĘ DO GRY NA ŚMIERĆ I ŻYCIE!!!
- Mia nie krzycz tak, bo wszystkich pobudzisz.- Patrzy przez chwilę na drzwi jakby myślał o tym, że ktoś niedługo wejdzie do pomieszczeni, ale nic takiego się nie dzieje. Bierze pilot i wyłącza telewizor.
- Wiesz co zaśpiewaj coś dla mnie. - Patrzy teraz już na mnie nie na drzwi i od razu wyjaśnia. - Kiedy ostatnio śpiewałaś byłaś spokojna.
- Może masz rację zaraz znajdę coś co można zaśpiewać , bez ryzyka. - Na te słowa oboje wybuchamy śmiechem.
- Znasz jakąś kołysankę?
- Chyba tak.- To zaśpiewaj.- Mówi i patrzy na mnie wyczekująco.
- To bardzo stara kołysanka, znalazłam ją w książę mojej prababki i po prostu mając dwanaście lat nauczyłam się jej...
- Nie gadaj tylko śpiewaj.- Śmieje się Aleks, a ja zaczynam śpiewać.
-W oddali łąki, wejdźże do łóżka
Czeka tam na cię z trawy poduszka.
Skłoń na niej główkę, oczęta zmruż,
Rankiem cię zbudzi słońce, twój stróż.

Tu jest bezpiecznie, ciepło jest tu,
Stokrotki polne zaradzą złu.
Najsłodsza mara tu ziszcza się,
Tutaj jest miejsce, gdzie kocham cię.

Poblask miesiąca spłynie w mrok łąk,
Okryj się liśćmi, weź je do rąk.
W niepamięć odpuść kłopotów moc,
Znikną na zawsze, gdy minie noc.

Tu jest bezpiecznie, ciepło jest tu,
Stokrotki polne zaradzą złu.
Najsłodsza mara tu ziszcza się,
Tutaj jest miejsce, gdzie kocham cię.   -
-Piękna kołysanka Mia, chyba jesteś zmęczona. -Nie pamiętam co się stało dalej. Pamiętam tylko, że chwyciły mnie silne ramiona Aleksandra Halla.


poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 7

Dziękuję za poprzednie komentarze które dodały mi motywacji do dalszego pisania. Nie wiecie jak bardzo jest się szczęśliwym widząc tak miłe słowa na temat swojego bloga!                               Jeszcze raz wielkie dzięki za komentarze, zachęcam do komentowania i polecania bloga.              Pragnę zadedykować ten rozdział love dream i Gabriela.                                                                    Zapraszam do czytania!!!                                                                                                                        Mia Katniss Mellark

- Słyszałeś jak śpiewam?- Pytam się patrząc na Aleksa. Jestem w szoku nigdy oprócz Raven i Toma nigdy nie słyszał mojego śpiewu. A tu nagle ni z gruszki, ni z pietruszki do mojego przedziału w momencie kiedy śpiewam zakazaną przez Kapitol pieśń wchodzi Aleksander Hall. 
- Jak nie patrzeć wszedłem w momencie kiedy śpiewałaś ,, Tu zawisł ten co troje zginęło z jego mocy..." więc od tego fragmentu słyszałem całe ,, Drzewo Wisielców".
- Nie powiesz nikomu, że śpiewałam tą piosenkę?
- Oczywiście, że nie. Przecież to pieśń zakazana przez prezydent Evil i jeszcze by cię ukarali.
- Nie martwię się o to czy by mnie ukarali, czy nie. Przecież już to zrobili.- Patrzy w moje granatowe oczy i zastanawia się nad sensem mojej wypowiedzi.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- Patrzy na mnie wyczekująco. Nie pojmuje sensu moich słów. Wiem o wiele więcej o Kapitolu niż mieszkań mojego Dystryktu z przyczyn stanowiska mojego BYŁEGO ojca. Tak więc wiem, że w polityce na każdym kroku możemy spotkać intrygę. Bez intrygi nie ma polityki, proste i logiczne. Nieprawdaż ? Ale Aleksowi mówię coś innego.
- Myślisz, że Raven została wylosowana przypadkowo? - Patrzy na mnie przez dobrą minutę i zastanawia się głęboko nad sensem mojej wypowiedzi. 
- Nie mam pojęcia.- Odpowiada na moje pytanie.
- A ja mam i wiem, że to nie był przypadek.To wszystko było ukartowane. Pomyśl tylko. Potomkini dwoje zwycięzców Głodowych Igrzysk, na dodatek sławnej Igrającej z Ogniem i Kosogłosa. Patrz jakie robi to wrażenie, co? Ktoś musiał majstrować przy losowaniu, dlatego to karteczka Raven jedna jedyna na milion została wylosowana. To nie przypadek to intryga, która ma na celu zapewnienie rozrywki dla mas. Zostałam ukarana za to, że Katniss była moją prababką.- Staram się mówić z opanowaniem, ale nie potrafię, emocje szarpią mnie od wewnątrz. Kapitol to tylko intrygi, Głodowe Igrzyska i jeszcze raz intrygi. Nie chcę być pionkiem  w igrzyskach, nie chcę być kolejną kartą w ich tali, pragnę być tylko i wyłącznie sobą, czyli Mią Katniss Mellark. Dziewczyną, która polu codziennie dla przyjemności, dziewczyną która śpiewa z kosogłosami, dziewczyną która zawsze walczy o swoje przekonania i racje. Nie będę kolejną kartą, w ich pasjansie, nie dam się zbić jak pionek w szachach. Wolę być sobą niż kimś innym. Nagle Aleks wyrywa mnie z moich przemyśleń.
- Mia ja,nigdy nawet tak nie myślałem o Kapitolu. Zawsze myślałem, że jest okrutny, ale nie myślałem, nad tym w taki sposób.
- Wiesz, mieszkając wiele lat w domu polityka, można się nasłuchać wiele. Mimowolnie często wyławiałam wiele informacji na ten temat, ale tamto życie to przeszłość musimy się skupić na przyszłości. Powiem ci tyle, że nie maluje się ona w kolorowych barwach. Raczej jest dość szara i czarna. Ale wolę widzieć właśnie takie barwy, niż malować tą kolorowankę na czerwono. Pewien człowiek kiedyś przekazał mi te słowa Peety Mellarka ,,Nie będę pionkiem w ich igrzyskach". Więc wolę zginąć z honorem niż zabić okrutnie na potrzeby Kapitolu.
- Nie wiesz co mówisz, przecież masz szansę na wygraną! Dlaczego do cholery nie chcesz spróbować wygrać tylko chcesz dać się zabić przecież to nie ma żadnego sensu. Potrafisz rzucać nożem z takim impetem, że lekarz musiał ZSZYWAĆ ramię Glossa. Mia jakbym miał jakieś szanse sam spróbowałbym wygrać. Wygrać dla mojego brata i dla mamy. Wiem, że jestem im potrzebny i nie miałbym na uwadze tego, że zabijam, bo wiem, że jeżeli mnie zabiją to zabiją moją rodzinę!- Patrzę w jego zielone oczy. Widzę, że jest rozjuszony tym, że nie wyrażam potrzeby przeżycia jak on. Nie chcę wyjawić mu moich uczuć do niego, jest na to za wcześnie, a jednocześnie za późno. Patrzę na podłogę i mówię po cichu.
- Nie mam do czego wracać. - Patrzy w moje oczy uświadamia sobie, że jest tak naprawdę.- Rodzice się mnie wyrzekli, a nawet jeśli by tego nie zrobili nie zrobili nie chciałabym wracać do domu w którym jestem tylko ozdobą. Bo oni nigdy się mną nie interesują, mają mnie gdzieś, nie wiedzą o mojej pasji , o polowaniach, że potrafię strzelać z łuk, rzucać nożami, że dziadek mnie tego kiedyś nauczył, oni widzą mnie tylko wtedy gdy są bankiety. Podczas nich mam się zachowywać jak dama i tańczyć z gośćmi. Często tańczę z zwycięzcami, którzy są u nas na tournee zwycięstwa. Ja jestem dla nich nikim, zawsze mnie zlewali i nawet jakbym wygrała to i tak mieliby mnie gdzieś.- Aleks przygląda się mi uważnie, czuję, że jego palec gładzi mnie po policzku. W pierwszej chwili myślę, że robi to bo chce mnie pocałować, ale po chwili uświadamiam sobie, że płaczę, a on ociera moje łzy.
- Nie płacz wszystko będzie dobrze. Przepraszam cię nie myślałem, że miałaś, w domu aż tak źle.- Mówi do mnie kojącym głosem patrząc w moje oczy. Staram się uśmiechnąć przez łzy. Kiedy Aleksander zauważa cień uśmiechu w moich oczach wstaje.
- Chodź poproszę o kakao dla nas i obejrzymy dożynki. Jesteśmy w jednej parze, aż do areny więc musimy współpracować okey?
- Masz rację Aleks. Już idę tylko wezmę notatnik i ołówek. Zapiszę co wiemy o nich z wyglądu, czy się zgłosili, czy może ich wylosowali itp.
- A i Mia jeszcze jedno rano chyba będzie lepiej jak przeprosisz Glossa.
- Masz rację będę musiała to zrobić,  bo jeszcze na złość w dniu igrzysk tak się nawali, że nas nie będzie sponsorował. -Aleks uśmiecha się do mnie i wychodzi. Ja siedzę chwilę na łóżku, ale po minucie podchodzę do szafy i wyjmuję fioletowy aksamitny szlafrok, który narzucam na siebie. Ubieram jeszcze granatowe kapcie i udaję się w kierunku wagonu filmowego, gdzie już czeka na mnie Aleksander Hall. 

niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 6

Przepraszam bardzo za długą nieobecność obiecuję, że będę pisać więcej i ciekawiej. I jeżeli byście mogli to proszę was o komentarze. To naprawdę nie wiele, a daje motywację i pokazuję gdzie robimy błędy i co możemy naprawić!

Wasza Mia Mellark


Spieszymy się z Aleksem na kolację bo wiemy, że jeżeli się spóźnimy to Fifi, będzie robić nam wyrzuty. Do wagonu restauracyjnego trafiamy równo o 20. 
-Jesteście chyba najbardziej punktualnymi trybutami jakich kiedykolwiek miałam.- Piszczy Fifi z zadowoleniem. Poprawiam włosy i siadam na krześle obok Aleksa.
- Na kogoś jeszcze czekamy?- Pytam zaskoczona patrząc na jedno wolne nakrycie. 
- Nie udawaj głupiutkiej Mia przecież macie mentora.- Na potwierdzenie jej słów do wagonu wchodzi nie kto inny jak sam Gloss Hedly tryumfator 25 Głodowych Igrzysk. Wchodzi nawalony do przedziału. Strasznie jedzie od niego alkoholem takim jak whisky czy wino wytrawne.
-Ładny mamy dzień ( czknięcie :) ) nieprawdaż Fifciu. O a to nasi dzielniiii trybuci co? Ładny zestaw prawie tak dopasowany jak krowa do konia, nie ma co. Ej Fif co tak ściskasz to wino polej no kobieto.- Fifi nalewa mu ze złością wina  i ciska w niego wzrokiem pioruny. 
- Panie Gloss jest pan naszym mentorem więc może powie nam pan coś co przyda nam się na arenie.- Pierwsza przełamuję siebie i odzywam się do niezbyt użytecznego teraz mentora. Przygląda mi się przez chwilę, coś sobie uświadamia i mówi z czkawką.
- No proszę, proszę  koga moje piękne oczy widzą? Zawitała do nas sama Mia Katniss Mellark. Prawnuczka Kosogłosa we własnym wcieleniu. efektowne zgłoszenie się na ochotnika to ty miałaś. Przyznaję zaszokowałaś mnie. Podobno ci z dwójki zazdroszczą ci takiego efektownego rozpoczęcia igrzysk. Urodę to ty masz, ale czy taka śliczna niewinna, bezbronna dziewczynka jak ty będzie potrafiła zabić, aby przeżyć, oszukać aby schwytać, zabić samą siebie aby żyć.- Po tych słowach czuję jak szlak mnie trafia. Wiem tylko tyle, Gloss Hedly przesadził. Łapię za ostry nóż leżący obok pieczeni z dzika i momentalnie rzucam nim z taki impetem kierowana przez złość, że trafiam nim w ramię mentora.
-AŁA ty mała nieogarnięta dziewczyno bez mózgu! Mogłaś mnie zabić, a nawet nie jestem twoim wrogiem. 
- Przepraszam, ale jestem zbyt impulsywna i nie znoszę jak ktoś mówi jak jestem delikatna!- Wrzeszczę na niego, a Aleks i inni trybuci patrzą na mnie zszokowani. Zdaję sobie sprawę z tego, że z ramienia mentora sączy się krew. Widzę jak Fifi płacze i wychodzi z przedziału tak szybko jak tylko mogła. Mała Hanna jedyna zachowuje się teraz w miarę spokojnie. Dziewczynka wciska guzik z narysowanym na nim krzyżyku. Po chwili do przedziału wchodzi lekarz i zabiera ze sobą Glossa i rzuca na mnie przelotne spojrzenie,
Postanawiam wrócić do swojego przedziału gdzie biorę szybki prysznic. Ciepła woda oraz olejek arganowy koją moje zmysły. Po chwili wychodzę mokra spod prysznica. Idę w kierunku szafy i wybieram jedwabną koszulę nocną w kolorze nieba. 
Nieba, cudownego nieba nad dwunastką nad lasem w który razem z Tomem polowałam całymi dniami i godzinami.
Tom...
Myślę o przyjacielu po raz pierwszy od bardzo dawna. Jeżeli widzenie się parę godzin temu można nazwać dawno. Staram się nie myśleć o jego powalającym uśmiechu, o silnych ramionach, o jego żartach na temat moich polowań. Nie mogę o nim myśleć bo inaczej oszaleję i zacznę myśleć o mojej siostrze, która myśli, że wrócę, że będzie jak dawniej, a nawet jak wrócę to nie będzie...
Jaki sens będzie miał mój powrót do domu jeśli wrócę sama bez Aleksandra Halla którego kocham i chcę bronić, za którego jestem gotowa oddać własne życie. Za którego skazuję na smutek jedne z najbliższych mi osób. Ach miłości bądź przeklęta , zawsze musisz ranić i zadawać ciosy jak jakiś zawodowiec. Wiem, że Raven jakoś sobie poradzi jest silna, podobnie jak Tom. Sami wiedzą, że nie mam, wcale szans na wygraną, a mimo to chcą wieżyc w mój szczęśliwy powrót w to, że wrócę , że będę dalej polować z Tomem, chodzić na zakupy z Raven i śpiewać dla ich dwójki.
śpiew dobrze mi zrobi. Może dzięki niemu nie oszaleję przed areną i ocalę Aleksandra Halla.
                                             
Czy chcesz, czy chcesz,
Pod drzewem skryć się?
Tu zawisł ten,
co troje zginęło z jego mocy.
Dziwnie już tutaj bywało,
nie dziwniej, więc by się stało,
Gdybyśmy się spotkali 
pod drzewem wisielców o północy.

 Czy chcesz, czy chcesz, 
Pod drzewem skryć się?
Choć trup ze mnie już, uwolnię cię od przemocy.Dziwnie już tutaj bywało, nie dziwniej, więc by się stało,Gdybyśmy się spotkali pod drzewem wisielców o północy.

Czy chcesz, czy chcesz,Pod drzewem skryć się?Tu do mnie miałaś zbiec, żeby uniknąć przemocy.Dziwnie już tutaj bywało, nie dziwniej, więc by się stało,Gdybyśmy się spotkali pod drzewem wisielców o północy.


Czy chcesz, czy chcesz,Pod drzewem skryć się?W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy.Dziwnie już tutaj bywało, nie dziwniej, więc by się stało,Gdybyśmy się spotkali pod drzewem wisielców o północy.


- Pięknie śpiewasz. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś miał tak piękny głos jak ty.- Do pokoju z dzbankiem mleka który upadł z hukiem na podłogę wszedł Aleks.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 5

Wyszłam z pokoju razem z Fifi i razem z innymi trybutami zostałam odprowadzona na stację. Czekali już tam mieszkańcy dystryktu i kamerzyści którzy filmowali nasze ostatnie chwile przed przybyciem do Kapitolu.
- A oto nasz pociąg! Nieprawdaż że cudowny?- Piszczy Fifi dzięki czemu przerywa krępującą ciszę panująca między trybutami.
- Zgadzam się jet wspaniały.- Odpowiada Alex, a jego piękny kojący głos rozbrzmiewa w mojej głowie. Mała Hanna przygląda się pociągowi w niemym zachwycie tak samo jak Collin.
- Wejdźcie do środka i zobaczcie, że tam jest jeszcze cudowniejszy.- Wchodzę tam jako pierwsza, ma racje. Ten pociąg w niczym nie przypomina tego którym podróżowałam na zakupy do Kapitolu razem z Raven. Jest to wielkie pomieszczenie przypominające mieszkanie. Nic tu nie przypomina szarego pociągu pierwszej klasy dla mieszkańców dystryktu. Po oczach bije mnie złoto i srebro oraz wiele innych drogich rzeczy.
-Wim robi wrażenie. Na pewno jest większy od mieszkań większości z was. Teraz zaprowadzę was do waszych wagonów, abyście mogli się odświeżyć przed kolacją. Chodźcie za mną. Idziemy za Fifi jak owce za swym pasterzem. Nagle zatrzymujemy się i słyszę opiekunkę.
- Proszę to jest twój pokój Mia, w szafie powinnaś mieć parę ubrań. Kiedy skończysz przyjdź do wagonu  salonowego. Idziemy dalej.- Poszli i zostałam sama w ogromnym przedziale. Idę do łazienki zrzucam z siebie ubranie i biorę prysznic. W szafie znajduję czarne rurki i białą koszulkę, zakładam to na siebie. Następnie podnoszę z ziemi sukienkę od rodziców, odpinam od niej broszkę z kosogłosem, zabieram nożyczki które leżą w szufladce i zaczynam ciąć ją na drobne kawałeczki. Kiedy kończę wrzucam ją do kosza. To zachowanie sprawia mi ulgę. Jeżeli oni mnie nie chcą mnie to ja nie chce żadnej rzeczy która się z nimi kojarzy. Idę do przedziału salonowego gdzie siedzi tylko Alex. Wygląda naprawdę pięknie w błękitnej koszuli i dżinsach. Co do przedziału jest to duże pomieszczenie w kolorze granatowym  z telewizorem, stołami do kawy i wygodnymi fotelami i sofami obitymi aksamitem.
- Cześć.- Mówię i siadam obok niego.- Jestem Mia.
-Alex.-Mówi krótko i nawet na mnie nie patrzy.- Mamy być razem w parze , Fifi mi powiedziała.- Mówi i po raz pierwszy przygląda mi się. To dobrze myślę. Para na igrzyskach to dziewczyna i chłopak, którzy są razem w rydwanach idą razem na bal trybuta i ogólnie mają trzymać się razem.
-Dobrze.- Odpowiadam krótko i patrzę w jego oczy, są takie piękne. Nagle on przerywa krępująca ciszę.
- Dziękuję za tamtą mąkę. -Mówi, a w mojej głowie widzę wspomnienie sprzed 4 lat. Właśnie w tym czasie matka Alexa straciła pracę, bo załamała się nerwowo, po śmierci swojego męża. Widziałam o ich trudnej sytuacji i kiedy zobaczyłam jak grzebie po koszach obok piekarni moich byłych rodziców, wystawiłam na dwór worek mąki i inne rzeczy potrzebne do wyrobu chleba. Kiedy je wystawiłam weszłam do środka i patrzałam przez okno jak zabiera z niedowierzaniem rzeczy. Kiedy szłam wieczorem na spacer do lasu, przechodząc  obok jego domu czułam obłędny zapach świeżego chleba. Kiedy weszłam do piekarni tydzień później zobaczyłam Alexa jako nowego piekarza. Nagle wracam do rzeczywistości.
- Nie musisz dziękować.- Mówię i uśmiecham się do niego, odwzajemnia go. Kiedy myślałam, że uśmiech Toma jest najcudowniejszym uśmiechem myliłam się. Uśmiech Alexa był jak woda w upalne dni, jak chleb dla głodnego, jak piękne słońce lub księżyc.
- Masz jakieś hobby?- Pyta się mnie i wyjaśnia.- Jeżeli mamy być partnerami musimy się zaprzyjaźnić.
-Lubię polować , strzelam z łuku i rzucam nożami.
- Ja lubię malować i piec. Lecz najbardziej malować, dzięki temu mogę wyrazić siebie i swoje potrzeby, stworzyć mój świat. Lubisz polować? Na serio , zawsze myślałem, że córka burmistrza jest inna.
-Po pierwsze jestem taka jak jestem, a po drugie już nie jetem córką burmistrza, wyrzekli się mnie- Nie wiem po co mu to mówię, może po prostu mam nagłą potrzebę zwierzenia się komuś, ale po prostu musiałam to powiedzieć. Patrzę w jego oczy widzę w nich współczucie, po chwili odzywa się.
- To nie twoja wina, że wylosowali Raven, a ty chciałaś ją chronić, nie powinni tego robić.- Mówi, a ja czuję się lepiej, że ktoś pocieszył mnie z tego powodu. - Chyba musimy iść już na kolację, Fifi kazała, być w jadalni o 20.00, a jest 19.58, musimy się pospieszyć.- Wstajemy i ruszamy w stronę wagonu jadalnego, gdzie Fifi i inni trybuci czekają na nas.

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 4

Strażnicy zaprowadzają mnie do dużego pokoju. Ściany obite są aksamitem, a wielka skórzana sofa zachęca do siadania. Oprócz tego na ścianach wiszą portrety zwycięzców dawnych igrzysk.
Do pokoju wchodzi nagle Raven z Tomem. siostra podbiega do mnie i przytula.
- Moja mała siostrzyczka, dziękuje ci Mia. - Szlocha w moje ramiona czarne włosy lepią się jej do twarzy od potu i łez i pomimo tego, że z jej ust z trudem wychodzą słowa mówi dalej.- spróbuj zwyciężyć, nie dla siebie, a dla mnie i Toma.- Mówi i patrzy na broszkę z kosogłosem- Ona ci pomorze, jest w niej cząstka Katniss Mellark, kosogłosa. Ty jesteś dziedziczką kosogłosa, pamiętaj o tym i nie daj się zabić. Jesteś silna, strzelasz z łuku i rzucasz nożami poradzisz sobie tylko obiecaj.- w jej oczach widzę wyczekiwanie i coś na kształt nadziei. Wiem, że zwycięstwo jest nie możliwe, zawodowcy na pewno mnie dopadną, z zresztą obiecałam coś sobie. Że ocalę Alexa Hall, to on przeżyje nie ja , nie Mia Mellark. W moich myślach jestem martwa. Ale Raven czeka  wiem, że skłamie, ale to już nie robi mi większej różnicy.
- Obiecuje, że wygram dla was.- Raven patrzy na Toma, już wiem, że to on będzie teraz mówił.
- Pamiętasz co mi powiedziałaś Mii, rano o igrzyskach.- Przypominam sobie naszą poranną rozmowę w której mówiłam, zwyciężyłaby, ale teraz to nie ma sensu kiedy Alex bierze w nich udział. Jaki ma to sens, wiem, że obiecałam coś siostrze, ale czuję w głębi duszy, że obietnica którą złożyłam samej sobie jest ważniejsza od tej złożonej siostrze.
- Tak, że jeśli zdobyłabym łuk i noże, miałabym realne szansę na zwycięstwo.
- No właśnie Mia musisz zdobyć ten cholerny łuk i po wystrzeliwać wszystkich jak kaczki.
- Tom ale to nie są kaczki. To ludzie.- Czuję się oburzona jak mógł powiedzieć coś takiego o ludziach! Nie wierzę w to, mój przyjaciel. Jestem w szoku. Jestem bardzo zdenerwowana, jak on może tak podchodzić do tej sprawy, zachowuje się tak jak zawodowiec. A nim nie jest.
- Znasz rośliny jesteś zwinna i sprytna. Musi ci się udać, rozumiesz musi. - W jego piwnych oczach widzę coś czego jeszcze nigdy nie widziałam, to łzy. Tak to właśnie najprawdziwsze łzy widzę je w oczach, najtwardszego faceta jakiego znam. Czy, aż tak mu na mnie zależy? Sama nie wiem. Po chwili uświadamiam sobie, że mnie obejmuje. Jego silne ramiona tulą mnie do siebie mocno i jakby nie chciały mnie wypuścić na zbliżającą się, nieuchronną śmierć. Wie że mogę nie wrócić, ma co prawda nadzieje, ale nie aż tak silną jak Raven. - Mia potrzebujemy cię, pamiętaj o tym.- Jego słowa z trudem dostają się do mojego umysłu.
- Gdzie rodzice ?- Pytam Raven i natychmiast słyszę jej odpowiedź.- Powiedzieli, że nie mogą teraz na ciebie patrzeć i...- Jej głos urywa się od szlochu.- ...Że już nie jesteś ich córką.- No to mnie zaskoczyła. Jak mogli mi to zrobić! Wyrzec się mnie w taki perfidny sposób. Po prostu nie wierzę. Moi właśni rodzice wyrzekli się mnie, bo co zginę na arenie, jako najbogatszy trybut! Po prostu świetnie więc już nie mam, ani ojca, ani matki. Jetem tak wściekła, że czuję się jakbym miała zaraz wybuchnąć. Do pokoju wchodzi strażnik.
- Koniec widzenia panno Mellark i tak czas waszej rozmowy był przedłużony. Panna Moll czeka już tylko na ciebie. Trybuci Hall, Gold i Pol czekają już skończyli widzenia.
- Oczywiście już idę. - Mówię przytulam Raven i Toma i słyszę ostatnie słowa mojej siostry.
- Pamiętaj, że obiecałaś.- I strażnik zabiera ich z pomieszczenia. Jestem sama. zawsze się tego bałam, że najbliższe mi osoby zostawią mnie tak jak teraz i już ich więcej nie zobaczę. Moja samotność nie trwa długo, bo po chwili szczęśliwa Fifi Moll wchodzi do mojego pokoju.
-Gotowa?- Pyta.
- Tak.-A w myślach dodaje, na własną śmierć

piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 3

-Witam, witam, witam. Pomyślnych igrzysk, a los niech wam sprzyja! Dzisiaj poznacie osoby które będą miały zaszczyt reprezentować dystrykt dwunasty. W tym wielkim dla nas wydarzeniu jakim są igrzyska!- Ta kobieta co roku strasznie działa mi na nerwy mówiąc o igrzyskach ,,Wielkie wydarzenie". Czasami sobie myślę czy byłoby dla niej nadal takim wielkim wydarzeniem gdyby to ona brała w nim udział. Nie dość, że doprowadza mnie do szału swoim piskliwym głosem i dziwnymi mowami o wspaniłości igrzysk, to jeszcze ten dziwny ubiór. W tym roku ma na sobie dziwną krwistoczerwoną sukienkę wyglądającą jak piłka, kozaki (chociaż jest upalnie) na ogromnych obcasach i perułkę o takiej samej barwie jak sukienka która układa się w dziwny wysoki kok. Nie wspomnę już o dziwacznej biżuterii. Co roku ubiera się coraz gorzej, nigdy nie wystąpiła bez perułki więc nie mogę powiedzieć czy ma włosy.
-Teraz pan burmistrz wygłosi traktat zdrady i przypomni cudowną idee igrzysk.- Fifi odsówa się od mikrofonu. W tej chwili mój ojciec podchodzi so mikrofonu i wygłasza to samo przemówienie co w zeszłym roku i nie tylko. Znudzona szukam wzrokiem Toma. Stoi praktycznie przy samej scenie, z swoim młodszym bratem Codim. Obdarowuję Toma uśmiechem. Odpowiada tym samym. Przez chwilę naśladuje mojego ojca, a następnie znowu się uśmiecha. Tata nareszcie skończył, a Fifi podskakuje z radości, że cała widownia należy teraz znowu do niej.
-Dziękujemy panie burmistrzu za pouczające przemówienie, teraz kochani zobaczycie film który prezydent Evil przysłała dla was z kapitolu. -Jakaś nowość, Evil jeszcze nigdy się tak nie postarała, cóż dam szansę Fifi i obejrzę ten film. Oglądam go lecz bije od niego samą propagandą. Pokazują kawałki drugiej rebeli, mieszkańców kapitolu bez dachu nad głową i dystrykt dwunasty przed odbudową. Później głos należący bez wątpienia do Evil mówi, że po rebeli był pokój, ale nie na długo i dlatego, aby załagodzić to wszystko igrzyska zostały przywrócone. Film kończy się w momencie kiedy Evil mówi Panem dziś, Panem jutro, Panem zawsze i koniec.  Fifi poprawia perułkę i sukienkę, podchodzi ponownie do mikrofonu i znowu zaczyna piszczeć.
-No kochani i takim oto sposobem dotarliśmy do tej wielkiej, wielkiej chwili kiedy to wylosuję dwie młode kobiety i dwuch młodych mężczyzn, którzy stoczą walkę na arenie z innymi trybutami. Więc jak co roku panie mają pierwszeństwo.-Fifi podchodzi do szklanej kuli bierze dwie karteczki, jedną z wierzchu, a drugą z samego dna naczynia. Podchodzi ze znanym jej entuzjazmem do mikrofonu i otwiera pierwszą karteczkę.
-Hanna Gold.- No i co się tak martwiłam nie padło, ani na mnie, ani na Raven. Patrzę na moją siostrę. Kręci głową na znak, żebym nie cieszyłam się za wczasu. Koło panny Moll stoi już mała dziewczynka o brzoskwiniowej cerze, czarnych oczach i czekoladowych włosach, na jej twarzy widać smutek, wie , że nikt się za nią nie zgłosi. Gdybym nie obiecałam Tomowi... Ale nie mam czasu na przemyślenia, bowiem Fifi zaczyna odczytywać kolejne nazwisko z kartki.
-Kolejną odważną kobietą jest Raven Mellark. - W jednej chwili cały mój świat się wali. Nie to nie prawda Mia zaraz się obudzisz, to tylko sen, a raczej koszmar. Niestety to rzeczywistość. Moje najgorsze obawy spełniają się. Zaraz się obudzę, nie nie obudzisz się kretynko,musisz coś zrobić, to miałbyć jej ostatni rok, ostatni. Myśl Mia myśl. Już wiem. Idę do mikrofonu odpycham Raven, staję koło Fifi i mówię.
-Chcę być trybutem. Chcę mieć ten zaszczyt reprezentowania dystryktu dwunastego w 49 igrzyskach głodowych.- Sama nie wierzę w to co właśnie zrobiłam. Patrzę na Toma jest smutny i oszołomiony. Potem zwracam wzrok na Raven, ona płacze, kiedy patrzę na rodziców widzę tylko i wyłącznie powagę i coś w rodzaju, niech pomyślę... Ulgi? Tak na ich twarzach maluje się ulga, po prostu nie chcę w to wierzyć, nie. Własni rodzice zamiast płakać odczuwają ulgę, że uchroniłam Raven przed śmiercią, po prostu chcę płakać. Ukryć się gdzieś i płakać. Ale na to nie ma czasu, bo Fifi oprzytomniała i zwraca się do mnie.
-Jak się nazywasz kochanie?- Uczucie które wypełniało mnie przez chwilę opuszcza mnie, kiedy ta kobieta palneła taką głupotę. Przecierz wie, jak mam na nazwisko!
-Nazywam się Mia Mellark, a Raven to moja siostra.-Mówię żeby się odczepiła, ale Fifi odpowiada kolejnym jeszcze głupszym pytaniem.
-Chcerz sama zgarnąć tę chwałę i pieniądze dla siebie co ?-Ta kobieta mnie załamuje, ale co odpowiedzieć. Nic. Kiwam tylko głową. Fifi to wystarcza podchodzi do kolejnej wazy wujmuje dwie karteczki wyczytuje Collina Pol i ...
-Alex Hall.-Najwidoczniej los mi dzisiaj nie sprzyja. Na scenę wchodzi wysoki blondyn o cudnych rysach twarzy i przepięknych zielonych oczach. Alex to moja miłość zakochałam się w nim jakieś dziesięć lat temu i do tej pory ten stan się utrzymuje. Pamiętam jak by to było dzisiaj stoję w klasie i recytuję moje opowiadanie o dzielnej niepoddającej się nigdy bohaterce i coś przykóło moją uwagę, wysoki, chudy chłopiec który jako jedyn słuchał mojego opowiadania. Lecz to nic on napisał wierszyk tak piękny, że to właśnie wtedy dzięki wierszom zakochałam się w nim. Codziennie go obserwowałam i pomimo tego, że zwykle nie mam kłopotów z nawiązaniem z kimś kontaktów, to przez te wszystkie lata nie miałam odwagi porozmawiać z nim. Teraz doszukuję się w tym kropli szczęścia poznam go. Co do Collina to piegowaty rudzielec który ma piętnaście lat i jest chyba najweselszym człowoekiem na świecie, ale teraz już się nie uśmiecha.
-Podajcie sobie ręce.- Mówi Fifi. Podaję rękę najpierw małej Hannie, potem Collinowi, a następnie Alexowi. Patrzy mi w oczy. Jest to takie spojrzenie jakby przypominał sobie coś odległego.
Po chwili puścił moją dłoń, a ja zastanawiam się o czym tak myślał, słyszę głos Fifi.
-Więc oto nasi trybuci. Pomyślnych igrzysk, a los niech wam sprzyja. -Rozbrzmiewa hymn, a kiedy brzmią ostatnie jego dźwięki strażnicy pokoju zaprowadzają na do pałacu sprawiedliwości gdzie pożegnamy się z rodziną i przyjaciółmi.

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 2

Razem z Tomem zjedliśmy tort i wróciliśmy do domów. Raven czekała na mnie w kuchni wystrojona w nową sukienkę. Była ona bardzo piękna, krój idealnie podkreślał piękną figórę Raven, a lawendowa barwa pięknie komponowała się z jej czarnymi falowanymi włosami. W jej szarych oczach widziałam podekscytowanie.
-Mam coś dla ciebie będziesz zachwycona!-Piszczy i pokazuje mi sukienkę o błękitnej barwie leżącą na fotelu.-I co powiesz Mia?
-Jest śliczna, dziękuję.
-To prezent od rodziców, ja mam swoją sukienkę, a ty masz swoją, no i coś odemnie, proszę.- Raven wyciąga rękę z piękną złotą broszką. 
-Gdzieś ją widziałam, czy to jest...
-Tak to broszka kosogłosa Katniss Everdyn. Kiedy sprzątałyśmy piwnicę znalazłam ją w pięknym pudełeczku, z którego są kolczyki od ciebie co?
-Rozgryzłaś mnie.-Mówię i przytulam ją.
-Weź prysznic, a ja przygotuję ci biżuterię i wymyślę fryzurę, dobrze?
-Ok.
-Tylko weź szybki prysznic, bo mamy mało czasu.
-Postaram się.- I poszłam do łaźenki, żeby szybko się umyć. Kiedy byłam już czysta ubrałam świeżą bieliznę i sukienkę od rodziców. Poszłam do pokoju Raven, gdzie na mnie czekała z kosmetyczką i akcesoriami do włosów.
-Więc zrobię ci szybki delikatny makijaż, bez , żadnego tuszu do rzęs,zabierajmy się do pracy.- Raven chwyciła paletę niebieskich cieni i zabrała się do dzieła. Nagle zdałam sobie sprawę, że miałam się jej o coś zapytać.
-Raven , czy ty też nie mogłaś spać dzisiaj w nocy?
-Przyznam się, że miałam dzisiaj okropny sen, śniło się mi, że wylosowano mnie do udziału w igrzyskach.
-Dobrze wiesz, że to graniczy z cudem.
-Niby tak ale stóprocentowej pewności nie mam więc wole nie mówić hop zanim nie przeskoczę.
-A nawet jeśli to ja zgłoszę się za ciebie.-Chcę pokazać siostrze, że nie musi się martwić,zawsze może na mnie liczyć i jetsem z nią.
-Wiesz ,że nie musisz tego robić. -W jej głosie słyszę lekki sprzeciw.
-Ja mam szansę wrócić, bo umiem polować, a ty nie, już przy rogu obfitości ktoś dopadłby cię i zabił, a ja tego poprostu nie chcę.-Patrzę w oczy mojej siostry, nie jesteśmy do siebie podobne, oczy mamy inne moje są granatowe jej szare, ja mam długie, proste blond włosy, ona długie falowane czarne włosy, ja jestem wysoka, ona niska. To samo tyczy się charakteru i stylu bycia, a pomimo to jesteśmy bardzo zżyte ze sobą. Nigdy nie pozwoliłabym by moja starsza, wrażliwa siostra spotkała się z okrócieństwem igrzysk.
-Już gotowe ,wyglądasz pięknie, o i mały szczegół.- Przyglądam się mojemu odbiciu mam zapleciony piękny warkocz, oczy lekko podkreślone kredką oraz pomalowane cieniami o niebieskich odcieniach, ponadto Raven urzyła jasno różowego błyszczyka.
-To napewno ja?- Pytam ze ździwieniem i przeglądam się jeszcze raz mojemu odbiciu. Sukienka na ramiączkach jest tak zwiewna, że najmniejszy podmuch wprawia ją w ruch. Dodatkiem do sukienki jest broszka z kosogłosem, a lekkie sandałki które podała mi siostra pięknie komponują się w całość.
-To napewno ty głuptasie, musimy jusz wychodzić, bo ojciec z mamą już tam są, a za dokładnie dwie minuty Fifi Moll wygłosi swoje przemówienie, więc chodź.- Mówi i kierujemy się na plac zwycięstwa gdzie nakówają nam palec, a następnie siadamy na scenie obok naszych rodziców. Przyglądam się im w ciszy,mama kobieta niska, szczupła o czarnych włosach i szarych oczach jest bardzo piękna, dzisiaj ubrała czarną sukienkę z bufkami, sięgającą do kolan. Tata człowiek o poważnej twarzy, ma blond włosy i niebieskie oczy obrał się w swój czarny garnitur. Myślę teraz intensywnie o tym co się za chwilę wydarzy . Więc już niedługo dowiemy się czy nasze przeczucia były słuszne. Oby nie, nie chcę skończyć mojego, życia na arenie. Oby Tomowi los sprzyjał. Myślę, a z moich przemyśleń wyrywa mnie donośny głos Fifi Moll.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 1

Wstaję i pierwsza rzecz którą widzę to zdjęcia. Przedstawiają one Katniss i Peete Mellarków , moi przodków, którzy wygrali kiedyś igrzyska. Oglądałam je wczoraj, aby pamiętać o tym, że dla kogoś kogo się kocha zrobi się wszystko. Dzisiaj dożynki dlatego mogę spać dłużej. Spałabym na pewno, ale coś nie daje mi spać. To uczucie jest bardzo silne i po pięciu minutach nieudolnego zasypiania ubieram się w myśliwskie buty, rurki, koszulkę,bluzę oraz skórzaną kurtkę, zabieram łuk oraz kołczan i wymykam się z domu. Wszystko na ulicy wydaje się dziwnie puste , ta pustka w pewnym momencie zaczyna mnie przytłaczać. Po kilku minutach marszu docieram do płotu, wypayruję dziury nasłuchuję czy prąd jest wyłączony i przechodzę na drugą stronę. Oddycham pełną piersią tak dobrze mi znanym leśnym powietrzem. Od dziecka uwielbiałam las razem z Reven i dziadkiem Rey,em chodzilyśmy zbierać jagody i inne rośliny, to on nauczył nas rozpoznawać które są jadalne, a mnie z czasem polować. Dzięki niemu umiem doskonale posługiwać się łukiem oraz nożami. Z zamyśleń wyrywa mnie znajomy głos .
-Polujesz w taki dzień Mia?- Za mną stoi mój najlepszy przyjaciel Tom. Ma osiemnaście lat i jest starszy o dwa lata. Tom jest przystojny ma brązowe włosy i piwne oczy, jest wysoki i umięśniony, niektórzy sądzą,że jest moim chłopakiem lecz ja go traktuję tylko i wyłącznie jako przyjaciela. Razem z nim poznaliśmy się jakieś pięć lat temu, kiedy odnalazł moje pole z jagodami. Zobaczyłam jak je zbiera moje, rzuciłam nóż, króry trafił w krzaczek jagód przy którym stał Tom. W pierwszej chwili zagroziłam mu , że jeśli nie odejdzie z tąd jak tego chcę , to go zabiję. On roześmiał się głośno i powiedział, że za podzielnenie się polem jagód może nauczyć mnie robienia wszelkiego rodzaju płapek. Zgodziłam się i od tej pory jesteśmy przyjaciółmi.
-Hej Tom nie zauważyłam cię, wyszłam trochę pochodzić po lesie i nazbierać jagód. Razem z Raven upieczemy z nich ciasto.
-Brzmi pysznie mogę iść z tobą?
-Pewnie chodź, dodatkowa para rąk zawsze się przyda- mówię i kierujemy się na naszą polankę. Zabieramy się do pracy.
-Czy ty myślisz o tym samym, że ta cała druga rebelia była całkiem niepotrzebna-mówi Tom i nie daje mi odpowiedzić.-Wdług mnie to nie miało większego sensu skoro mija 120 lat po niej i znów igrzyska, tylko ,że jeszcze gorsze, bo jest 48 trybutów,a nie jak kiedyś 24.
-Przecierz tego nie dało się przewidzieć, dobrze o tym wiesz, że dopóki Panem rządziła prezydent Paylor wszystko było w normie, dopiero wtedy kiedy prezydent Evil dorwała się do władzy wszystko piękne się skończyło.
-Mia ale nie mogę się z tym pogodzić bo...
-Masz okoł pięćdziesięciu kartek, a ja mam jedną, co.
-Nie dokońca tak, bo myślę, że ja już nie wrócę z dożynek.
-Bzdura, wrócisz Tom , masz czasami więcej szczęścia niż rozumu, trzymaj.- Podaję mu pięknie zawinięty papierem zestaw noży. Odwija i patrzy na mnie szczęśliwy.
-Dzięki Mia, nie musiałaś.
-Ale chciałam, twoje noże się zepsuły więc kupiłam ci nowe.
-Też mam coś dla ciebie. - Nie powiem jestem ździwiona bo Tom ma naprawdę mało pieniędzy. Rozwijam zawinątko które mi wręczył. Po chwili stwierdzam, że to najdroższe ciasto w piekarni, a mianowicie tort z napisem ,, Niech los zawsze ci sprzyja" i podopizną Fifi Moll opikunki naszego dystryktu.
-Musiał cię sporo kosztować.
-Nie, tylko dwie kuny, masz pokrój.-Biorę od niego nóż i kroję tort na kawałki.
-Szczęśliwych igrzysk...-Mówi.
-I niech los zawsze wam sprzyja. - dokańczam za niego, i cieszę się smakiem ciasta. Po pewnym czasie odzywam się
-Myślę, że dałabym radę.
-Ale w czym?
-W igrzyskach, zdobyła bym łuk i noże czaiłabym się na jakiś drzewach, gdyby były na arenie i z tamtąd zabijałabym ludzi i nie obawiałabym się kolejnych lat.
-Świetny pomysł Mii, ale dzieciaki i tak by gineły na arenie, gdyby nikt tego nie oglądał...
-Ale oglądają i czekają na nie cały rok.
-Ale gdyby nie, to byłoby po problemie. Władze nie miałyby zwyczajnie kasy na robienie czegoś czego nikt nie ogląda.
-Wiem o tym, ale to niemożliwe.
-Obiecaj mi jedno Mii. Jeżeli cię nie wylosują nie zgłaszaj się na ochotnika.
-Nie mogę ci tego obiecać, bo dobrze wiesz, że jeżeli padło by na Raven to się zgłoszę.
-Wiem, chodzi mi o to, że gdyby padło na mnie.
-Ale nie padnie.
-Pamiętaj, aby tego nie robić.
-Dobrze, zapamiętam.-Uśmiecha się, ten uśmiech zawsze poprawia mi nastrój, ale dziś i to mi nie pomaga. Czuję, że moje życie dziś, obróci się do góry nogami.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Prolog

Prolog
Od rebeli w której Katniss Everdyn była kosogłosem mineło 120 lat, w tym czasie w Panem oraz dwunastce wiele się zmieniło. Chociaż igrzysk nie było od dawna powróciły i są jeszcze okrótniejsze. Za podwójne nieposłuszeństwo (dwie rebelie) każdy dystrykt Panemu musi wylosować w publicznych dożynkach czworo trybutów(dwie kobiety oraz dwoje mężczyzn w wieku od 12 do 18lat) .Jest to danina którą będą płacić rok w rok za podburzanie pokoju po drugiej rebeli. 48 trybutów stoczy na arenie walkę na śmierć i życie z której może wyjść dwoje zwycięzców (o ile są w sobie zakochani, pochodzą z tego samego dystryktu i pokażą kapitolowi akt swojej miłości). Turniej ten powraca pod nazwą ,,Głodowych igrzysk".
Jest to historia o potomkini zwycięzców Kattnis Everdyn i Peety Mellarka, która stanie na arenie i będzie toczyła walkę o siebie i swojego ukochanego Alexa. Szesnastolatka pokaże, że jest godna tytułu potomkini kosogłosa i , że prawdziwa miłość nawet nieodwzajemniona jest warta więcej niż może się to wydawać, a dla ukochanej osoby można poświęcić siebie i swoje życie. Mia dzięki igrzyskom dowie się więcej o sobie i tego jak jej miłość do chłopaka w którym kocha się od dawna może ją wzmocnić.